Wszystkie je znamy, regularnie słyszymy i powszechnie używamy: nasze wymówki. Wymówki to nie są argumenty czy jakieś uzasadnienia i najczęściej nie dają żadnego pola do dyskusji. Wymówki są po prostu naszym usprawiedliwieniem bierności. Bo przecież my wiemy najlepiej, dlaczego czegoś nie robimy i nie próbujemy wniknąć nawet głębiej, by pomyśleć, skąd to silne usprawiedliwianie się przed brakiem jakiejś inicjatywy. Jesteśmy wtedy nieuczciwi i wobec innych i wobec siebie. Bo kiedy na przykład chcę zostać dziś wieczorem w domu i nie mam ochoty nigdzie wychodzić to mówię sobie, że nie mam po prostu ochoty, a nie że muszę jeszcze coś zrobić na uczelnię albo do pracy, albo koniecznie umyć kuchnię.
Odpowiedzialność finansowa? Akurat teraz nie mam czasu ….
Szczególnie jeśli chodzi o wzięcie odpowiedzialności za nasze finanse, kreatywność dotycząca wymówek nie zna granic i żadna nie jest zbyt wymyślna. Od kiedy prowadzę tego bloga, usłyszałam ich dziesiątki! Dla wielu z nas troska o finanse i swoją finansową przyszłości wydaje się po prostu mało ważna albo zwyczajnie zbyt uciążliwa. Wymyślamy wymówki, żeby nie musieć zajmować się tym tematem i żeby nadal schować temat w nadziei, że nadal wszystko będzie przebiegało jak teraz i jakoś to będzie przecież. Najlepsze jest to, że większość z tych naszych wymyślnych wymówek można obalić kilkoma argumentami i pokazać prawdziwe powody nie brania odpowiedzialności za swoje finanse, a są to głównie: lenistwo, strach czy arogancja. Ale spokojnie, wszystko da się naprawić 🙂
Poniżej pokaże Ci 11 najlepszych wymówek na odsuwanie od siebie odpowiedzialności za finanse i opiszę, jak bardzo są one irracjonalne. Jeśli znajdziesz jakieś swoje pośród nich – trudno, ale pierwszy krok, żeby coś zmienić to je sobie uświadomić i przynajmniej chwilę się nad nimi zastanowić. Przyznanie sie to pierwszy stopień do wyjścia z tego 🙂
1. Nie mam na to czasu!
To klasyka gatunku. Tłumaczenie się brakiem czasu może być argumentem na wszystko dosłownie i jest w stanie zatrzyamć praktycznie każdy aspekt rozwoju człowieka. No naprawdę nie masz czasu? Nie masz ani chwilki, żeby zająć się swoimi własnymi pieniędzmi i pomyśleć o swojej finansowej egzystencji i przyszłości? No nie żartuj 🙂 Mam na przykład nadzieję, że nie jesteś akurat w grupie badanej przez firmy Nielsen Audience Measurement, która pokazała, że spędzamy średnio codziennie (!) 4 godziny i 23 minuty przed telewizorem. Po co Ci te seriale i setki wiadomości dziennie? Chcesz sie wyłączyć po pracy, pewnie usłyszę, nie myśleć? Hmmmm. Ale jak tu potem zrobić, żeby się udało tak pracować i nie myśleć potem do 80-tki? Bo z emerytury, którą dostaniesz ciężko będzie przeżyć. Może jednak warto wyłączyć czasem telewizor, internet i znaleźć pół godziny dziennie, by zająć się swoimi pieniędzmi?
2. Te wszystkie finansowe sprawy to dla mnie za skomplikowane. Nie ogarniam tego!
Ale co jest skomplikowane? Finanse to kombinacja logiki i zwykłej matematyki. Jasne, że jest spory stopień złożoności, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak wiele produktów finansowych jest na rynku. Ale nie musisz od razu rozumieć wszystkich. Zdobądź wpierw wiedzę ogólną, wybierz to, co Cię interesuje i co wydaje Ci się ciekawe, a potem się dokształć w tym. A nauczenie się tego to już tylko kwestia motywacji i czasu, a to przecież masz 🙂
3. Pieniądze nie są dla mnie w ogóle ważne!
No żartujesz, co? To po co idziesz codziennie do pracy? No nie spodziewam się odpowiedzi, że dlatego, że uwielbiasz swoją pracę i że chodzisz tam jedynie dla przyjemności? I nie wolałbyś w tym czasie być na Hawajach z drinkiem? 🙂 Pieniądze są ważne i mam nadzieję, że nikt z nas nie będzie się musiał o tym przekonać np. wtedy, gdy poważnie zachorujemy i będzie nas mogło uratować drogie leczenie.
4. Moja mama też tego nie robi i jakoś żyje!
Jakoś, czyli jak? Zakładam więc, że Twoja mama jest już szczęśliwą emerytką i wreszcie używa życia na przyjemności, podróże i hobby opłacając to z różnych dochodów pasywnych. Nie? To pewnie dostaje chociaż adekwatnie wysoką emeryturę i może sobie pozwolić na wymarzony czas na emeryturze pełny spokoju i realizowania odkładanych całe życie marzeń. Też nie? To pewnie ma jakiś dom, akcje, fundusze, z których teraz na emeryturze czerpie regularne zyski? Też nie? Hmmmm… To może ten plan, jaki mama sobie założyła nie jest do końca tak idealny i może warto wprowadzić w nim jakieś zmiany, zamiast ślepo naśladować? Nie bądź, jak opisani w artykule „Przyszły polski emeryt pogodzony z nędzą” i nie zgadzaj się na biedę. Niby chcemy na emeryturze podróżować, poświęcać czas na hobby, ale nie myślimy, jak, skoro nie będzie nas na to stać? No bo chyba nie liczysz na to, że nagle jakiś nieplanowany spadek czy wygrana w totka, co? Masz jeszcze czas na to, żeby spokojnie, małymi krokami zmienić swoją finansową przyszłość.
5. Finanse to męskie zajęcie!
Ale to mówicie nie tak na serio, co? Że niby co, ogarnianie domu i pranie to że to kobiece zajęcia, a mężczyźni na łowy i przynoszą pokarmy? Połowa małżeństw się aktualnie rozpada, a dzieci najczęściej zostają z mamą. Ściągalność alimentów mamy tragiczną. I co dalej? Zachęcam do przeczytania dlaczego kobiety powinny inwestować. Przykro mi, że tak ostro sprowadzam na ziemię, ale fakty są, jakie są.
6. Spokojnie, muszę tylko poczekać na podwyżkę!
Ale że co? Myślisz, że te 200-300 złotych więcej tak bardzo zmieni Twoją sytuację życiową i Twoje życie nagle się odmieni? Jeszcze lepsze czasem słyszymy odpowiedzi na pytanie: – A co zrobisz z tą kasą? – Kupię sobie taki wypasiony nowy telefon! Stop, na telefon nie wystarczy! – wypasione buty 🙂 Sama zatroszcz się o swoją podwyżkę. Zacznij od organizacji swojego budżetu, może poszukaj nowej pracy, doszkol się, ale koniecznie zacznij inwestować i spróbuj generować powoli swój dochód pasywny.
7. Nie zarabiam wystarczająco dużo pieniędzy!
To standardowa odpowiedź, jedna z najczęstszych. Ale naprawdę tak myślisz, czy tak sobie mówisz, żeby nic nie robić? To ja Ci powiem jedną złotą myśl ( i mocno w nią wierzę, bo sama kiedyś nie miałam wiele i każdą wydaną złotówkę dokładnie liczyłam). Nie ma znaczenia, ile zarabiasz pieniędzy, ale ile z tego oszczędzasz i ile z tego inwestujesz. Do tego jednak potrzebujesz finansowej edukacji, której niestety nie uczy się w szkole i tego, by się swoimi finansami wreszcie zająć i przejąć za nie odpowiedzialność, zamiast płynąć z prądem.
8. To dla mnie za ryzykowne!
Są różne odmiany ryzyka. Możemy ryzykować głupio i mądrze. Jeśli planujesz przechodzić przez pasy na czerwonym świetle, nie ryzykujesz za mądrze. Jeśli zgarniasz całe swoje oszczędności i otwierasz konto na Forex, bo ktoś Ci naopowiadał, jakie miliony ludzie robią? Hmmm, rozsądku w tym za grosz, moim zdaniem. Ale jeśli masz poduszkę finansową, zaczniesz inwestować np. w spółki dywidendowe na giełdzie, ocenisz realnie ryzyko, zbierzesz informacje i zwyczajnie się do tego przygotujesz? Robi różnice?
9. Nie znam się na wzrostach aktywów czy akcjach!
Jasne, mogę to świetnie zrozumieć. Sama jeszcze jakiś czas temu nie miałam o tym pojęcia. Jeśli robię wszystko, żeby nie osiągnąć czegoś to nie zmienię przecież sytuacji. Na przykład: nie medytuję, bo przecież na to jestem jakaś za nerwowa, albo nie odżywiam się zdrowo, ale jestem chora i otyła. Nie ćwiczę, bo jestem niewystarczająco wytrwała i nie chudnę, a jestem za gruba.
Zacznij zajmować się swoimi finansami, żebyś mogła mieć o nich pojęcie! To naprawdę działa, nauczysz się, ale zacznij!
10. Do tego to ja mam doradcę finansowe, księgową itp.!
No brawo. I on oczywiście jest całkowicie niezależny, robi to dla Ciebie z czystego serca i właściwie za darmo, żebyś tylko miała „w portfelu” zawsze jak najwięcej pieniędzy. I wszystkie ubezpieczenia czy fundusze, które Ci poleca, ma tylko i wyłącznie specjalnie dla Ciebie i swojej bliskiej rodziny. No niestety nie, dostaje prowizje za każdy sprzedany produkt. I ja często się zastanawiam, dlaczego nazywamy doradcę finansowego doradcą, a nie sprzedawcą.
Wyobraź sobie, że jesteś takim doradcą/sprzedawcą. Masz do sprzedania ubezpieczenie/fundusz (odpowiednie wstawić) X i ubezpieczenie Y. Prowizja za X to 3000 PLN, a za Y 1000 PLN. Też masz rodzinę, dzieci, które trzeba ubrać, wyżywić, nowe auto Ci potrzebne. To które ubezpieczenie proponujesz klientowi, który właśnie czegoś szuka? No właśnie… To teraz wracamy na ziemię i to Ty jesteś tym klientem. Tak naprawdę to ubezpieczenie z mniejszą prowizją byłoby dla Twojej sytuacji życiowej dużo lepiej dopasowane, jak dla Ciebie uszyte. I tańsze! Ale to możesz wiedzieć dopiero wtedy, kiedy sama przejmiesz odpowiedzialność za swoje finanse!
I to nie jest jakaś czarna magia – sama po raz pierwszy kupowałam wczoraj ubezpieczenie na dom i auto. Bez doradcy 🙂 Wiedzy jest wokół mnóstwo, pewnie nawet masz znajomych, którzy ją mają. Tylko sięgać 🙂
11. Akcje i giełda jest tylko dla bogatych, ja nie mam tyle tysięcy…
Ach tak? A skąd wiesz? A wiesz, jak inwestować regularnie w ETF-y? Albo znasz możliwości odkładania na IKE i IKZE? No właśnie. to tylko wymówki, żeby się inwestowaniem nie zajmować. No to co zrobić, pewnie już wiesz. Możesz przeczytać mój blog, znaleźć inne blogi i portale o finansach i inwestowaniu, znaleźć jakieś szkolenia online, podcasty, książki. Jest mnóstwo możliwości, żeby się tego nauczyć i każda z nas na pewno znajdzie odpowiednią formę dla siebie.
Podejrzewam, że naszych wymówek znaleźć można jeszcze wiele więcej. Ale ograniczę się do tych najpopularniejszych. Sama miałam kilka z nich, zanim sobie to uświadomiłam i zaczęłam nad nimi pracować.
Jeśli znalazłaś jakieś swoje pośród nich to zastanów się teraz, skąd się biorą i działaj. Nie odkładaj wzięcia odpowiedzialności za swoje finanse i swoją przyszłość na bliżej nieokreślony czas, bo może nigdy nie nadejść.
A może masz jakieś swoje, inne wymówki, bo nie zajmować się pieniędzmi czy żeby nie inwestować. Podzielisz się nimi w komentarzu? Z góry dziękuję.
Jeśli uważasz, że temat jest ważny, podziel się tym postem ze znajomymi. Uważam, że inwestowanie i finansowa odpowiedzialność jest dla kobiet bardzo istotna i chciałabym, żeby jak najwięcej z nich sobie to uświadomiło.