Myślisz o inwestowaniu na giełdzie, zaczęłaś na ten temat już czytać i się szkolić. Wiesz, na czym to polega i jak działa. Może zaczęłaś używać już konta demo albo masz już swój plan oszczędzania w ETF-ach i baaaaardzo już byś chciała „wejść” na prawdziwą giełdę i wcisnąć wreszcie w realu przycisk „kup”. Kiedy jednak jest najlepszy czas, żeby zacząć inwestować na giełdzie?
Jeśli chcesz inwestować pasywnie, a nie używać strategii Market Timing-u czy różnych innych do grania „na krótko”, to na tytułowe pytanie można odpowiedzieć dosyć szybko: właściwy czas jest w zasadzie zawsze 🙂
Oczywiście byłoby optymalnie wejść na giełdę w momencie, gdy na rynku jest jakaś spora katastrofa, bo wtedy akcje są zwyczajnie najtańsze. Ale, czy wiesz, kiedy będzie ten najniższy punkt najtańszych akcji? Póki nie osiągnęły zera, nie możesz wiedzieć nigdy, czy nie zejdą niżej. Nikt tak właściwie nie wie, jak dany kurs będzie wyglądał kolejnego ranka. Wręcz przeciwnie: obserwując kursy akcji w krótkim okresie, możemy zauważyć, że występuje tzw. Random Walk (przypadkowe zmiany cen) i nikt nie potrafi przewidzieć przyszłości i nie jest w stanie wiedzieć, jak ceny się ostatecznie ukształtują. Gdyby byłoby to możliwe, nie byłoby żadnego ryzyka, a przez to pewnie i zysków.
Cykle, ciągle cykle…
Inaczej jest w przypadku wizji długoterminowej, co było już wielokrotnie obserwowane i wiadomo, że kurs zbliża się najczęściej w okolicy swojej średniej. Fenomen ten znany jest jako regresja do średniej. Kolokwialnie rzecz mówiąc oznacza to w praktyce, że po latach tzw. tłustych następują lata chude. Ani hossa, ani bessa (o cyklach na giełdzie pisałam już tu) nie mogą trwać w nieskończoność, a wartość akcji będzie niejako dążyć do swojej ceny wyznaczonej w długim horyzoncie czasowym. Nigdy nie jest tak, że ceny akcji idą np. 50 lat w górę czy w dół, ale kursy te krążą po torach tzw. fal i stale zbiegając się wokół swojej średniej wartości. Po każdym boom-ie będzie w końcu kryzys i po każdym kryzysie będziemy mogli w końcu zaobserwować cenowe wzrosty.
Tak z ciekawostek powiem Wam, że dokładnie taki sam fenomen regresji do średniej możemy zaobserwować też w przyrodzie. A między innymi dotyczy on ludzkiego wzrostu. Zaobserwowano, że po generacjach o mniejszym wzroście zazwyczaj następuje generacja wyższego wzrostu i tak w kółko. W innej sytuacji dzieci większe miałyby też jeszcze większe dzieci itd. To samo z generacją niższą – mniejsze i mniejsze… Natura jednak wie, co robi 🙂
Zobaczcie na wykres poniżej, jak zachowywał się index DAX w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Możemy zauważyć, że każdy kolejny wzrost najczęściej był wyższy niż poprzedni i każdy kolejny spadek nie był już tak głęboki jak poprzedni. Cały więc rozwój był pozytywny, a średnia, o której mówiłam przesuwa sie stale na górę. (Maxima i minima zaznaczyłam Wam czerwoną kreską.)
Time, not timing!
Twoje potencjalne zyski pochodzą najczęściej z długiego trzymania akcji (jeśli myślisz długofalowo, np. o zabezpieczeniu emerytalnym czy dywidendach), co powoduje efekt w postaci tzw. procentu składanego i najczęściej nie zależy to od właściwego punktu rozpoczęcia (pod warunkiem, że nie kupisz jakiś akcji, które zaraz wylecą z giełdy na przykład, a ich wartość spadnie na samo dno). Im dłużej czekasz, tym później zaczniesz zbierać profity ze swojego procenta składanego i tym mniej pieniędzy de facto zarobisz.
Prawdopodobnie w ciągu następnych 20-30 lat będzie się działo na giełdzie tyle, że jeśli myślisz o długoterminowym inwestowaniu (a nie day-tradingu – o różnicach poczytasz tu) to raczej obojętne będzie, kiedy naprawdę weszłaś na giełdę. Musiałabyś mieć naprawdę ogromnego pecha, żeby zacząć inwestować swoje oszczędności na początku słabych lat i potem po 20-30 latach w najgorszym możliwym punkcie je sprzedać.
Nie oznacza to jednak w żadnych wypadku, że powinnaś się do inwestowania przymusić. Zakładam, że jeśli do tej pory nie zdecydowałaś się zacząć to masz prawdopodobnie jakieś powody ku temu. Może nie czujesz się jeszcze odpowiednio przygotowana merytorycznie, albo Twoje podejście do pieniędzy czy ryzyka jest nie do końca dla Ciebie jasne. Zdecydowanie polecam wpierw dowiedzieć się od siebie samej, skąd pochodzą Twoje blokady i wątpliwości, zająć się nimi i dopiero wciskać przycisk „kupuję”. W innym przypadku będziesz się męczyć, nie będziesz mogła spać, bo będziesz zaglądać do swoich akcji co 15 min i dostaniesz ataku histerii za każdym razem, jak kurs lekko nawet pójdzie w górę (uwierzcie mi, wiem co mówię 🙂 ). Podejmij decyzję o rozpoczęciu inwestowania świadomie i na spokojnie.
Dywersyfikacja w czasie
Przy każdej możliwej okazji mówię o dywersyfikacji, więc nie omieszkam i tym razem Wam o tym przypomnieć. Jeśli planujecie inwestycje długoterminowe (zaznaczę znów – np. inwestycje z myślą o potencjalnej emeryturze bądź wypłacanych dywidendach), lepiej zrobić to rozdzielając jedną transakcję o większej kwocie na kilka mniejszych i rozłożyć ją w czasie (kupując w pewnych odcinkach czasowych). W ten sposób osiągasz tzw. dywersyfikację czasową. Rozkładamy wówczas ryzyko i nawet jeśli część akcji kupimy na jakiś szczytach, inne możemy mieć kupione już taniej i możemy oczekiwać, że czekają nas kiedyś „żniwa”. Niestety musimy się wtedy liczyć z tym, że prowizje będą większe za większą liczbę transakcji, ale Twoje odczucia związane z mniejszym ryzykiem mogą być lepsze. O tym, jak ograniczyć ryzyko na giełdzie możecie przeczytać w moim starszym poście tutaj.
Jeśli stale jednak czujesz się niepewnie i nie bardzo wiesz, czy powinnaś zacząć przygodę z giełdą, może lepiej zacząć z małymi transakcjami na początek, np. 10-15% z zaplanowanej przez Ciebie kwoty na inwestowanie? Kiedy poczujesz się trochę pewniej możesz tę sumę sukcesywnie zwiększać?
Każdy początek jest ciężki, bez dwóch zdań, ale kiedyś trzeba się odważyć i SKOCZYĆ 🙂
A jakie były Twoje początki z giełdą, zaczęłaś już? A może opowiesz nam o początkach związanych z inną formą inwestowania? Jakie były Twoje odczucia, jak się przygotowywałaś do tego. Chętnie przeczytam o tym w komentarzach, jeśli zechciałabyś napisać parę zdań. Z góry dziękuję 🙂
Temat ten wydał Ci się ciekawy? Podziel się, proszę tym postem i udostępnij go znajomym. Moim zdaniem inwestowanie i finansowa odpowiedzialność jest dla kobiet bardzo istotna i chciałabym, żeby jak najwięcej z nich sobie to uświadomiło.
Będzie mi miło, jeśli polubisz też moją stronę na Facebook-u.
Aniu, moje początki na giełdzie nie były udane, ale po takim wpisie mam coraz większą ochotę zacząć ponownie 🙂 Oczywiście, z bardziej przemyślanym planem 🙂
Miło mi! Do usług, jakby co 🙂
Plan to podstawa bez tego gwarantuję, że stracisz pieniądze.
Dokładnie tak! Jedyne, co pozwoli nam ogarnąć nasze emocje na giełdzie to właśnie jak piszesz – STRATEGIA. Własna strategia, dostosowana do nas, wyklarowana z naszego doświadczenia i stylu pozwoli nam inwestować spokojniej i z mniejszym ryzykiem, że poddamy się chciwości i chwilowym zawahaniom charakteru.
Kobieta na giełdzie? Burzysz stereotypy! 🙂
Cała przyjemność po mojej stronie 🙂 A tak na poważnie to mam nadzieję, że coraz więcej nas będzie – w inwestowaniu, nie tylko na giełdzie 🙂
Oby! 🙂
Oj, to nie dla mnie. No nie łapię tego i już. Żałuję. Pewnie za bardzo boję się stracić
Zapraszam wpierw tu: https://kobietainwestuje.pl/2016/08/24/dlaczego-kobiety-powinny-inwestowac-i-myslec-o-swojej-finansowej-przyszlosci/, a później poczytaj o minimalizacji ryzyka 🙂 Załapać przy odrobinie chęci można bez problemu 🙂 Więcej wiary w siebie!
Na giełdzie nie zarabia się oraz nie straci się pieniędzy tylko zarządza ryzykiem. Inwestowanie to gra prawdopodobieństwa.
Lubię tę definicję. Nie da się przewidzieć każdej opcji na giełdzie i dlatego należy zrobić wszystko, by nasze ryzyko było ograniczone najbardziej jak się da.