Kobieta Inwestuje

Rozmowa z Sylwią Dobosz, inwestorką na rynkach kontraktów terminowych

Sylwia Dobosz – przez wiele lat pracowała za granicą w międzynarodowej korporacji jednocześnie inwestując na rynku kapitałowym. Inwestuje w kontrakty terminowe głównie na surowce. Uczyła się u Maćka Golińskiego (autora książki „Inside bar. Jak zostać mistrzem jednej techniki„). W swoim tradingu wykorzystuje technikę inside bara na interwale dziennym. Inwestuje krótko- i średnioterminowo. Wspiera kobiety w uzyskaniu niezależności finansowej poprzez naukę tradingu i zaprasza do kontaktu..

Skąd u Ciebie zainteresowanie rynkiem kapitałowym? Jak pojawił się pomysł inwestowania?

Historia zaczęła się pod koniec lat ’90 kiedy to miałam trochę gotówki i chciałam ją jakoś ulokować. Specjalnie używam słowa „jakoś”, gdyż w tym czasie moja wiedza na temat rynku kapitałowego była praktycznie żadna. Porównałam stopy zwrotu na lokacie i w funduszach inwestycyjnych i decyzja była szybka: inwestuje w fundusze. Trzeba było wybrać tylko ten, który ma najlepsze wyniki 🙂 Przez jakiś czas wszystko było dobrze do momentu, gdy na rynku pękła tzw bańka internetowa. Wtedy z przerażeniem obserwowałam, jak mój kapitał maleje. Zrozumiałam też, że sama muszę świadomie zarządzać swoimi pieniędzmi, bo żaden bank czy fundusz tego za mnie nie zrobi. Decyzja była prosta, rezygnuje z funduszy i od tej chwili sama zajmuje się moimi pieniędzmi!

I co wtedy, jak się uczyłaś inwestowania?

Zaczęłam sama. Posiłkowałam się wiedzą, głównie z gazet. Czytałam analizy analityków rynkowych i próbowałam na ich bazie inwestować w akcje i kontrakty terminowe. Potem uświadomiłam sobie, że to mi nie wystarcza, że nadal brakuje mi informacji, np. jak precyzyjnie wejść w rynek. Zaczęłam się szkolić na kursach, ale i one nie dały mi tych odpowiedzi, których poszukiwałam. Kolejna decyzja: nie mogę więcej tracić czasu i uczyć się inwestowania metoda prób i błędów na moich własnych pieniądzach – muszę znaleźć doświadczonego tradera, który nauczy mnie jak inwestować!

I tak znalazłaś swojego mentora, o którym już tak wiele od Ciebie słyszałam 😊

Dokładnie. Moim mentorem jest Maciej Goliński. Maciej jest zawodowym traderem od 20 lat, a w tym roku wydał swoja książkę „Inside bar. Jak zostać mistrzem jednej techniki”. To właśnie on uczył mnie inwestowania od podstaw. Pamiętam jak dziś pierwszą rozmowę z Maćkiem przez telefon, kiedy zadał mi kilka pytań dotyczących inwestowania, np. w jakie instrumenty i jak Pani traduje, jaką ma Pani strategię, trading plan, czy prowadzi Pani dziennik itp. Wtedy te pytania były dla mnie niezrozumiałe, szczególnie te dotyczące strategii, trading planu czy dziennika inwestycyjnego! Dziś to dla mnie niezbędne narzędzia pracy.

Wiem, że inwestujesz głównie w kontrakty, które ze swojej natury są instrumentami dosyć ryzykownymi, bo wykorzystują dźwignię finansową. Jak radziłaś sobie na początku i jak sobie radzisz teraz z emocjami i stresem z tym związanym? 

No cóż… Na początku emocje były duże: duża radość lub nawet euforia, kiedy transakcja się udała i rozpacz, kiedy traciłam pieniądze. Wahania psychiki były na tyle duże, że przez to stały się bardzo meczące i zniechęcające. Ale uświadomiły mi też, że te huśtawki były spowodowane brakiem planu i dziennika inwestycyjnego. Dziś, mając przygotowany precyzyjny plan inwestowania oraz prowadząc dziennik inwestycyjny jestem w stanie zarządzać dużo lepiej swoimi emocjami.

Czyli uważasz, że pewne osobiste predyspozycje pomagają w inwestowaniu?

Myślę, że tak. Dla mnie idealny inwestor jest osoba zmotywowaną, zdyscyplinowaną, konsekwentną i skuteczną. I taką, która w 100% podąża za swoją strategią. Uważam też, że tych wyżej wymienionych cech można się nauczyć.

Pytanie, jakie często słyszę od czytelników mojego bloga: czy da się utrzymywać tylko z tradingu?

Tak, da się. Znam takie osoby, które utrzymują się tylko i wyłącznie z inwestowania na giełdzie (w różne instrumenty). Muszę jednak dodać, że są to osoby dobrze przygotowane, zarówno z dużym doświadczeniem na rynku, jak również wyrobionymi odpowiednimi nawykami tradowania. Wśród sporej grupy moich znajomych, trading jest dodatkowym źródłem dochodów.

Nie zalecam, żeby od razu rzucać pracę zaczynając handel na giełdzie. Myślę, że osoby, które dopiero zaczynają powinny dać sobie prawo popełniania błędów bez obciążenia psychicznego w postaci utrzymania rodziny. Jeśli udowodnią sobie (i rodzinie), że są w stanie przez dłuższy okres czasu zarabiać pieniądze na rynku, to dopiero wtedy powinny zdecydować, że będą się tylko utrzymywać z inwestowania. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na ich decyzje jest też posiadanie odpowiednio dużego kapitału – cześć z niego będzie wykorzystywana do tradingu, a cześć musi być zabezpieczeniem w przypadku gorszego okresu na rynku.

A jak wygląda Twój dzień jako tradera?

Rano staram się zacząć dzień od sportu: biegam lub pływam albo ideę na siłownię – rodzaj sportu zależy od pory roku. Dopiero ok. godz. 14:00 zaczynam przyglądać się, jak otwierają się rynki na giełdzie amerykańskiej. Już poprzedniego dnia wieczorem przygotowuje sobie transakcje, którymi jestem zainteresowana kolejnego dnia. Godziny popołudniowe wykorzystuje z kolei na naukę lub analizę moich wykonanych transakcji.

Z doświadczenia wiem, że w tradingu bywa raz pod górę, a raz w dół i różnie się znosi porażki, kiedy bywają. Miewasz może takie kryzysy, że masz dość i mówisz sobie, że to rzucasz i wolisz wrócić do etatowej, regularnej pracy?

Och tak, mam czasami takie kryzysy. Pojawiają się one głównie po serii nieudanych transakcji lub wtedy, gdy zrobię coś niezgodnego z moim trading planem. Podczas gdy nieudane inwestycje można wytłumaczyć zmiennością rynku to inwestowanie poza planem jest już trudniejsze do wytłumaczenia. Dodatkowo, taki trading jest też bardzo kosztowny.

Dlatego konsekwentnie staram się trzymać swojej strategii, bo wtedy, w razie strat, pomaga mi świadomość, że wszystko zrobiłam zgodnie ze swoim trading planem. Pomaga mi to w uniknięciu większych kryzysów i frustracji.

Zapytałam Cię kiedyś w prywatnej rozmowie o Twój największy sukces i największą porażkę inwestycyjną i okazało się, że dotyczą tej samej sytuacji. Opowiedziałabyś nam o swojej „rublowej przygodzie”?

Och, to rzeczywiście była wyjątkowa sytuacja. Jakiś czas temu tradowałam na parze rubel do dolara. Tak szybko jak rubel się osłabiał, tak szybko rósł mój rachunek. Czułam się euforycznie. Pod wpływem tej emocji niefrasobliwie dokupowałam i dokupowałam tą walutę zupełnie nie myśląc o zarządzaniu ryzykiem na tej pozycji. W pewnym momencie, miałam tak dużo waluty, że było mi ciężko psychicznie nią zarządzać. W efekcie, kiedy rynek mnie wyrzucił na stop lossie (zlecenie sprzedaży), ucieszyłam się i odetchnęłam z ulgą. Z tym większą, że na moim koncie była całkiem sympatycznie duża kwota pieniędzy. Czułam się chyba najlepszym traderem na świecie! No cóż, rynek bardzo szybko mnie zweryfikował – w ciągu roku, w wyniku niefrasobliwego tradowania i nietrzymania się swojego planu inwestycyjnego, oddałam rynkowi prawie wszystko to co zarobiłam, otrzymując przy okazji bardzo kosztowną lekcję tradowania!

Jaką miałabyś radę dla początkujących traderów?

Przede wszystkim sugeruje solidnie się przygotować do tradingu. Warto skorzystać z pomocy profesjonalnego tradera, który pomoże nam zrozumieć wszelkie niuanse handlu, dobierze sposób tradingu do osobowości i pomoże przygotować strategie, trading plan oraz inne narzędzia.

Uważam, że szkoda tracić czas i pieniądze na samodzielna naukę – wyrabia się wtedy złe nawyki inwestowania oraz generuje duży poziom frustracji. Nie wiem Aniu, czy wiesz, ale wg statystyki Giełdy Amerykańskiej ok. 70% osób inwestujących na  rynkach terminowych traci pieniądze, a tylko ok 11,5% je zarabia. Rynek Forex jest nawet trudniejszy – aż 90% traderów nie osiąga żadnych zysków. A my przecież chcemy być w tej grupie zarabiających, tak więc musimy zrobić wszystko, aby uzyskać przewagę na konkurencyjna rynku – a ją możemy uzyskać przede wszystkim poprzez dobre przygotowanie się do tradowania.

Jest jakąś złota zasada – wg Ciebie oczywiście – jak odnieść sukces w inwestowaniu?

Mieć dobrze przygotowaną własną strategie i swój trading plan. Następnie konsekwentnie, skutecznie i w sposób zdyscyplinowany go realizować. No i na końcu zawsze analizować swoje transakcje: ciesząc się z udanych i poprawiać te, które z różnych przyczyn się nie udały.

To porozmawiajmy teraz o kobietach. Większość z nas myśli, że inwestowanie to męska sprawa.

Tak, ja też to zauważyłam. Myślę, że to przekonanie wciąż pokutuje i pochodzi z czasów, kiedy to kobieta zajmowała się domem, a mężczyzna utrzymywał rodzinę. Teraz mamy kobiety, które same potrafią zadbać finansowo o rodzinę. Ba, często wykonują tzw. „męskie” zawody: pilotki, maklerki, policjantki, strażaczki (nie wiem czy takie słowo istnieje). Osobiście uważam, że kobiety, które inwestują są w tym bardzo dobre i często osiągają spore sukcesy. Uważam też, że kobiety w dzisiejszych czasach tym bardziej powinny interesować się swoimi finansami – chociażby po to, aby zapewnić sobie i swoim dzieciom godne życie w przypadku  różnych  zmian losowych.

A nie uważasz, że my kobiety, mamy nawet szczególne predyspozycje do inwestowania? 

Ależ oczywiście. Nie widzę powodu, dla którego nie mogłyby tego robić. Wiele z nas ma już dobre podstawy – zarządzają swoim budżetem domowym – to my głównie podejmujemy decyzje, na co wydać pieniądze, jak oszczędzić, aby coś dużego kupić czy całą rodziną wyjechać na wakacje, wiele kobiet też same wychowują dzieci. To czego wielu kobietom jeszcze brakuje to szerszej wiedzy na temat inwestowania (nie mylić z oszczędzaniem).

Różne badania przeprowadzone w USA pokazują, że wyniki tradujących kobiet i mężczyzn są porównywalne. A tak przewrotnie dodam jeszcze: do tej pory nie słyszałam, aby jakaś kobieta wyczyściła swój rachunek do zera, natomiast słyszałam już tak o kilku panach. Niektórzy nawet niejeden swój rachunek, a rekordzista doprowadził do upadku banku 🙂

Jakie właściwie widzisz wady i zalety pracy jako tradera?

Cóż, ja mogę się odnieść tylko do moich osobistych doświadczeń. Przede wszystkim podoba mi się, że jestem niezależna i że nie mam szefa 🙂 Dzięki pracy on-line mogę pracować w różnych miejscach na świecie. Sama zarządzam swoim czasem, ustalam cele i rozliczam się z ich realizacji, a także identyfikuje własne obszary rozwoju. To tak trochę jak w korporacji 🙂

To co mi nie odpowiada, to samotność za ekranem komputera – brakuje mi takich zwykłych koleżeńskich interakcji  z ludźmi na co dzień.

Co lub kto Cię inspiruje; w inwestowaniu i w życiu?

Wiesz, najbardziej inspirują mnie inni ludzie, tacy którzy nie boją się nowych wyzwań i nie mają żadnych ograniczeń. Ostatnio czytałam o najstarszej kulturystce na świecie Ernestine Shepherd, która sport ten zaczęła uprawiać w wieku 56 lat. Ernestine ma teraz 80 lat!

Drugą osoba, która podziwiam był Cliff Young, farmer z Australii, który nieoczekiwanie został zwycięzca ultramaratonu w wieku 61 lat! Cliff przebiegał non-stop dystans 875 kilometrów wygrywając z dużo młodszymi konkurentami przewagą 10 godzin. To są właśnie ludzie, których podziwiam – zdyscyplinowani, konsekwentni, bez ograniczeń i realizujący swoje marzenia…

Bardzo Ci dziękuję za miłą, ciekawą i inspirującą rozmowę, Sylwia! Życzę Ci wielu inwestycyjnych sukcesów!

6 komentarzy do “Rozmowa z Sylwią Dobosz, inwestorką na rynkach kontraktów terminowych”

  1. Bardzo interesujący wywiad, choć to nie nasze klimaty – same inwestycje, to wspaniale, że są takie kobiety, które nie boją się dążyć do sukcesu. Zwłaszcza, że inwestowanie to w większości domena facetów 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz