Stopy procentowe regularnie są na ustach wszystkich – banki centralne, inwestorzy i media mówią o nich niemal codziennie.
Ale co to właściwie oznacza dla Ciebie, czyli dla Twoich oszczędności i inwestycji, jak obligacje i ETF-y? W tym wpisie postaram się wytłumaczyć prostym językiem, jak zmiany stóp wpływają na Twój portfel i jak przygotować się na to, co przyniesie kolejny rok.
Kilka dni temu byłam na spotkaniu klasowym i rozmawiałyśmy z przyjaciółką o inwestowaniu. Zapytała mnie, czy w obecnej sytuacji nadal warto trzymać pieniądze w obligacjach i ETF-ach. Powiedziała, że wszędzie słyszy o zmianach stóp procentowych, ale nie do końca rozumie, co to właściwie znaczy i czy powinna coś robić z tym, co już ma. I wiesz co? Pomyślałam, że to wcale nie jest błache pytanie, a jedno z najbardziej aktualnych, jakie można dziś zadać.
Stopy procentowe brzmią jak coś bardzo technicznego, czym zajmują się ekonomiści i banki centralne, ale w rzeczywistości wpływają na codzienne decyzje każdej z nas. Decydują o tym, ile kosztuje kredyt, jak oprocentowane są lokaty, a także o tym, jak zachowują się nasze inwestycje.
Trochę definicji
W największym skrócie – stopy procentowe to cena pieniądza. To od nich zależy, ile kosztuje pożyczanie pieniędzy (np. w kredycie hipotecznym) i ile możesz zarobić, pożyczając swoje oszczędności państwu czy bankowi (czyli kupując obligacje lub trzymając środki na lokacie).
Gdy stopy są wysokie, kredyty drożeją, ale odsetki od oszczędności rosną. Gdy stopy spadają – odwrotnie: kredyty stają się tańsze, ale zarobki z lokat i obligacji maleją.
Z kolei inflacja to po prostu wzrost cen w gospodarce – moment, w którym za tę samą kwotę możesz kupić mniej niż rok wcześniej.
Jeśli inflacja wynosi 6%, a Twoje oszczędności na koncie rosną tylko o 4%, to tak naprawdę ich siła nabywcza spada.
Dlatego inwestowanie, nawet w bezpieczne instrumenty, jest sposobem na to, żeby Twoje pieniądze nie traciły wartości z upływem czasu.
Wystarczy wiedzieć, że kiedy stopy procentowe rosną, pieniądz „drożeje” – kredyty stają się droższe, a nowe obligacje mają wyższe oprocentowanie. Gdy stopy spadają, sytuacja się odwraca: kredyty tanieją, ale nowe obligacje płacą mniej.
To trochę jak z pogodą. Nie masz wpływu na to, czy będzie słońce czy deszcz, ale możesz się odpowiednio ubrać. W inwestowaniu chodzi o to samo – nie przewidzisz dokładnie, co zrobi Rada Polityki Pieniężnej, ale możesz przygotować swój portfel na różne scenariusze.
O obligacjach i stopach procentowych
W 2025 roku temat stóp procentowych znowu wraca na pierwsze strony gazet – tym razem jednak w zupełnie innym kontekście. Po okresie rekordowo wysokich stóp i intensywnej walki z inflacją, banki centralne zaczęły wreszcie luzować politykę pieniężną.
W Polsce Rada Polityki Pieniężnej kontynuuje cykl obniżek, bo inflacja wyraźnie spadła, a gospodarka potrzebuje oddechu po trudnych latach.
Dla wielu osób to dobra wiadomość – kredyty hipoteczne powoli tanieją, a raty nie spędzają już snu z powiek. Ale dla inwestorek, które trzymają pieniądze w obligacjach, to czas większej uważności.
Kiedy stopy procentowe spadają, oprocentowanie nowych emisji obligacji również maleje.
Te, które zostały kupione wcześniej, na wyższy procent, stają się atrakcyjniejsze, ale tylko dla tych, które już je posiadają.
Nowe serie, emitowane przy niższych stopach, będą przynosiły mniejsze odsetki. Dla przykładu: jeśli masz obligacje z oprocentowaniem 6%, a obecnie sprzedawane oferują już tylko 5%, to Twoje obligacje są w lepszej pozycji.
Jednak osoby, które dopiero zaczynają inwestować w obligacje, muszą liczyć się z niższym zyskiem i mniejszą ochroną przed inflacją.
W takich momentach lepiej radzą sobie obligacje indeksowane inflacją, czyli te, które oprócz stałej marży uwzględniają wzrost cen. Dzięki temu ich realna wartość jest bardziej stabilna, nawet gdy stopy spadają.
Z kolei obligacje zmiennoprocentowe (np. roczne ROR czy dwuletnie DOR) przestają być tak atrakcyjne, bo ich oprocentowanie obniża się razem ze spadkiem stóp referencyjnych NBP.
Nie trzeba jednak śledzić codziennych notowań, żeby się w tym wszystkim odnaleźć.
Wystarczy pamiętać, że na rynku finansowym wszystko działa cyklicznie – raz korzystają ci, którzy postawili na obligacje, innym razem lepiej radzą sobie inwestorzy w ETF-y.
Najważniejsze to rozumieć, w jakim momencie cyklu jesteśmy i czego oczekujesz od swoich pieniędzy: bezpieczeństwa, płynności czy wzrostu.
Trochę o akcjach i ETF-ach
Z rynkiem akcji sprawa jest trochę inna, ale mechanizm wciąż ten sam. Gdy stopy procentowe spadają, rynki akcji zwykle się ożywiają. Firmy mogą łatwiej pożyczać pieniądze, inwestować w rozwój, a inwestorzy chętniej podejmują ryzyko. Kapitał zaczyna płynąć z bezpiecznych lokat w stronę akcji, co często powoduje wzrost cen. Z kolei przy wysokich stopach procentowych wielu inwestorów woli bezpieczniejsze rozwiązania – obligacje, konta oszczędnościowe czy fundusze pieniężne.
To dlatego nie warto traktować swojego portfela inwestycyjnego jak czegoś stałego raz na zawsze. Nie chodzi o to, żeby co miesiąc coś zmieniać, tylko o to, żeby rozumieć, jak Twoje pieniądze reagują na sytuację w gospodarce.
Jeśli inwestujesz pasywnie – czyli regularnie wpłacasz środki w ETF-y, nie przejmując się krótkoterminowymi wahaniami – to w gruncie rzeczy już masz dobrą strategię. Gdy stopy rosną, kupujesz taniej. Gdy spadają, wartość Twojego portfela rośnie. W długim terminie to działa.
Warto też pamiętać, że decyzje o stopach procentowych nie dzieją się w próżni. Za każdym komunikatem Rady Polityki Pieniężnej czy Europejskiego Banku Centralnego stoi reakcja całej gospodarki – od tego, jak firmy planują inwestycje, po to, czy ludzie biorą kredyty.
Kiedy stopy są wysokie, gospodarka zwalnia, a pieniądz „stoi w miejscu”. Gdy stopy spadają, kapitał zaczyna krążyć szybciej – pojawia się więcej inwestycji, częściej słyszymy o nowych projektach, a giełdy nabierają energii.
Dla nas, inwestorek, to ważne tło: rynek finansowy to nie tylko wykresy, ale też odbicie emocji, decyzji i oczekiwań milionów ludzi. Dlatego zrozumienie, jak stopy wpływają na gospodarkę, pomaga patrzeć szerzej – nie tylko na własny portfel, ale też na to, co się dzieje dookoła. Bo inwestowanie to w gruncie rzeczy sposób, w jaki uczestniczymy w tej większej historii.
O planowaniu
Ja sama raz na kilka miesięcy siadam z kawą i przeglądam swój portfel. Nie po to, żeby coś natychmiast zmieniać, tylko żeby mieć świadomość, co się dzieje.
Patrzę, jaka część jest w ETF-ach, jaka w obligacjach, a jaka w gotówce. Czy proporcje wciąż odpowiadają moim celom i temu, co się dzieje na rynku. Nie analizuję codziennie notowań ani nie reaguję na każdy nagłówek o inflacji. Z czasem nauczyłam się, że najwięcej błędów popełniamy właśnie wtedy, gdy działamy w pośpiechu albo ze strachu (ileż złych decyzji tak podjęłam to nie zliczę).
Wiele kobiet, które piszą do mnie po przeczytaniu moich e-booków czy postów, powtarza to samo: „Nie chcę ryzykować, chcę po prostu spokojnie budować majątek”. I to jest absolutnie w porządku. Inwestowanie nie musi być ekscytujące. Powinno być przemyślane. Czasem najskuteczniejszą strategią jest po prostu cierpliwość.
Jeśli dziś zastanawiasz się, co zrobić, gdy stopy procentowe znowu się zmienią, odpowiedź brzmi: nic gwałtownego. Nie przewidzisz wszystkiego, ale możesz się przygotować. Wystarczy, że Twój portfel będzie zrównoważony – trochę ETF-ów, trochę obligacji, trochę gotówki, może złoto. Nie wszystko w jednej walucie, nie wszystko w jednym koszyku, nie wszystko na jeden rok.
Kiedyś myślałam, że jeśli nie będę reagować natychmiast na każdą zmianę na rynku, coś stracę. Dziś wiem, że najwięcej zyskuje się właśnie wtedy, gdy pozwala się pieniądzom robić swoje. Bo po intensywnych początkowych latach bardzo aktywnego inwestowania (na granicy ze spekulacją) wiem już, że inwestowanie to nie zgadywanie. To cierpliwość, konsekwencja i zaufanie do procesu.
Nie wiesz, co zrobią stopy procentowe w 2025 czy 2026 roku? Nikt nie wie. Ale możesz zbudować portfel, który poradzi sobie niezależnie od tego, co zdecydują ekonomiści. Ułóż sobie taki własny plan na inwestowanie, własną strategię, która daje Ci spokój, a nie stres.
Kiedy o tym myślę, przypomina mi się jedno pytanie, które często zadaję kobietom, z którymi pracuję: dlaczego inwestujesz? Nie „w co”, nie „ile”, tylko właśnie – dlaczego. Dla bezpieczeństwa? Dla przyszłości? Na emeryturę? Budujesz dochód pasywny? Inwestujesz na przyszłość dzieci?
Odpowiedź na to pytanie jest duuuużo ważniejsza niż jakakolwiek decyzja Rady Polityki Pieniężnej.
Spójrz na inwestowanie inaczej!
Często mam wrażenie, że o inwestowaniu mówi się tak, jakby chodziło o ciągłe podejmowanie decyzji – kupić, sprzedać, zmienić, zareagować. A przecież w praktyce większość z nas po prostu chce, żeby nasze pieniądze miały sens. Żeby pracowały, ale nie kosztem naszego spokoju. Chcemy, by dawały poczucie, że robimy coś dobrego dla siebie, dla swojej przyszłości, może dla rodziny.
Nie ma idealnego momentu na inwestowanie, tak jak nie ma idealnego życia bez ryzyka. Są tylko decyzje podejmowane z intencją i świadomością.
W świecie, w którym każdy goni za „najlepszym wynikiem”, ja coraz częściej myślę o tym, że prawdziwym luksusem jest spokój. A spokój, nawet jeśli świat chwilowo wariuje, daje Ci ułożony pod Ciebie plan.
Bo w inwestowaniu (jak w życiu :)) nie chodzi o to, by zgadywać przyszłość, tylko by krok po kroku budować swoje finansowe bezpieczeństwo, ale mądrze, po swojemu i w swoim tempie.