Ciche bohaterki portfela
Inwestuję od lat. Pamiętam swoje pierwsze ETF-y kupione z mieszanką ekscytacji i lęku, pierwsze akcje kupione na fali optymizmu, pierwsze błędy i nieprzespane noce, kiedy rynki leciały w dół.
Przez długi czas myślałam, że prawdziwe inwestowanie to tylko to, co szybkie, zmienne, dynamiczne. Że im więcej adrenaliny – tym większy „postęp” i potencjalny zysk. Ale im więcej mam doświadczenia, tym mocniej widzę, że prawdziwa siła portfela nie leży w jego „błyskotliwości”, ale w równowadze i prostocie. W mądrym balansie między ryzykiem a bezpieczeństwem.
I dlatego coraz więcej uwagi poświęcam dziś… obligacjom skarbowym.
Wiem, brzmi jak tło dla inwestycyjnych fajerwerków. Ale to tło potrafi być najcenniejsze, gdy świat dookoła zaczyna się chwiać.
Niedoceniane, bo nie krzyczą
Nie słyszysz o nich w reklamach banków. Nie ma nagłówków: „Ten człowiek zarobił 50 000 zł w 2 tygodnie na obligacjach!”. Bo obligacje nie obiecują cudów. Obiecują coś znacznie ważniejszego: stabilność, prostotę i bezpieczeństwo.
Nie wymagają konta maklerskiego, nerwów ani czujności inwestora śledzącego newsy z Wall Street. Nie musisz wiedzieć, czym jest wskaźnik beta ani czy DAX właśnie przebił opór. Kupujesz je tak, jak na zakupach online. Klik – i masz.
Zamiast emocji – przewidywalność. Zamiast ryzyka – spokój.
Jak to działa?
Masz kilka opcji (mamy aktualnie 8 rodzajów obligacji), które różnią się długością trwania i tym, jak, jakie i kiedy wypłacają odsetki.
Jeśli lubisz mieć efekty szybko – wybierzesz DOR (2-letnie), które co miesiąc zasilają Twoje konto. To taka „pensja z obligacji”.
Jeśli jesteś typem cierpliwym, z myśleniem długoterminowym – idealne będą EDO (10-letnie), w których odsetki kapitalizują się co roku, czyli rosną nie tylko od wpłaconej kwoty, ale też od poprzednich odsetek.
A jeśli chcesz czegoś „pomiędzy” – COI (4-letnie) wypłacają odsetki co roku, ale są indeksowane inflacją.
I tu zaczyna się magia – bo w świecie, gdzie ceny rosną jak szalone, Twoje obligacje nie zostają w tyle. Ich oprocentowanie dostosowuje się do inflacji, czyli realnie chronią wartość Twoich pieniędzy.
Przykład z życia
Weźmy coś prostego.
Inwestujesz 10 000 zł w czteroletnie COI. Już po roku otrzymujesz około 600 zł odsetek. W kolejnych latach kwota ta pozostaje na podobnym poziomie, a po czterech latach masz łącznie około 2 400 zł pasywnego, pewnego dochodu.
Albo 10-letnie EDO, jeśli planujesz inwestować długoterminowo – załóżmy, że inwestujesz 20 000 zł na 10 lat. Przy inflacji na poziomie 5% i marży, kapitalizacja roczna sprawia, że na koniec okresu możesz mieć około 35 800 zł. Zysk to wtedy blisko 16 000 zł. I ani razu nie musiałaś nic robić. Nie zmieniałaś funduszy, nie klikałaś „kup/sprzedaj”. Po prostu kupiłaś i trzymałaś.
Obligacje jako fundament, nie tylko początek
Często spotykam się z przekonaniem, że obligacje są dla początkujących. Dla tych, którzy „boją się” giełdy, nie wiedzą jeszcze, co robią. Ale ja widzę to inaczej. Obligacje są dla rozważnych. Dla tych, którzy wiedzą, że portfel inwestycyjny to nie tylko pogoń za najwyższą stopą zwrotu. To też ochrona, strategia i… nerwy, które warto oszczędzać.
Kiedy rynki się chwieją, a ceny ETF-ów spadają z dnia na dzień, wiem, że część mojego kapitału jest „zakotwiczona”. Że odsetki z obligacji będą przychodzić, niezależnie od humorów światowych indeksów.
I naprawdę – czasem to jest dokładnie to, czego nam trzeba, czyli spokoju.
Jak dopasować obligacje do swoich celów?
Obligacje skarbowe świetnie sprawdzają się, kiedy wiesz po co inwestujesz. Nie tylko „żeby mieć więcej pieniędzy”, ale konkretnie – na co i kiedy.
- Planujesz wakacje lub większy wydatek za 2 lata? DOR będzie idealne. Wypłaca odsetki co miesiąc, więc możesz je przeznaczyć na coś bieżącego albo odkładać z góry ustalonym rytmem.
- Budujesz poduszkę finansową, którą chcesz trzymać przez 3-4 lata? COI pozwolą Ci chronić wartość pieniędzy przed inflacją i regularnie wypłacać odsetki, które możesz reinwestować lub zachować jako „rezerwę na spokój”.
- Myślisz długoterminowo – o emeryturze, edukacji dziecka, wkładzie własnym na mieszkanie? EDO i obligacje rodzinne są stworzone właśnie do tego. Kapitalizacja odsetek i długi czas trwania dają Ci efekt procentu składanego, który po kilku latach naprawdę robi różnicę.
- Masz już portfel inwestycyjny (np. ETF-y) i szukasz bezpiecznego uzupełnienia? Obligacje mogą pełnić funkcję stabilnej bazy – części „defensywnej”, która nie tylko balansuje ryzyko, ale też daje przewidywalny strumień gotówki.
Każdy cel zasługuje na strategię. A obligacje skarbowe dają Ci narzędzie, które pasuje do wielu planów – i tych codziennych, i tych większych, życiowych. I właśnie dlatego warto mieć je w swoim portfelu.
Co jeszcze warto wiedzieć?
To nie jest produkt bez wad. Jeśli zrezygnujesz wcześniej – zapłacisz niewielką opłatę. Jeśli inflacja spadnie – Twoje odsetki też będą niższe. Ale wszystko to dzieje się zgodnie z zasadami, które znasz od początku. Nikt Cię nie zaskakuje, nie manipuluje i nie ma drobnych druczków. Masz też pełną kontrolę: możesz kupić za 100 zł albo 10 000 zł. Możesz zacząć w każdej chwili. Nie musisz mieć doświadczenia.
A jeśli potrzebujesz przewodnika…
Wiem, że to może nadal brzmieć trochę sucho, technicznie i obco. I właśnie dlatego napisałam e-booka o obligacjach skarbowych, który nie jest podręcznikiem ekonomii, tylko kobiecym przewodnikiem. Z przykładami, podpowiedziami, odpowiedziami na pytania, które sama kiedyś zadawałam.
Jeśli chcesz wiedzieć:
– Jak wybrać odpowiednie obligacje?
– Jak kupić je krok po kroku?
– Jakie są różnice między COI a EDO?
– Jak dopasować je do swoich celów finansowych?
To ten e-book jest dokładnie dla Ciebie.
👉