Kobieta Inwestuje

Jestem daytraderem czy samozwańczym maklerem?

Pojawił się ostatnio w moim życiu nowy pomysł na inwestowanie. Zupełnie nie jest on związany z giełdą i akcjami. Zaczęłam się więc zastanawiać, czy mi się to opłaca, przeliczać, wyliczać i analizować sytuację. Ale zmusiło mnie to też do tego, żeby podsumować swoje wyniki na giełdzie i zobaczyć, ile zarobiłam, jaka jest moja stopa zwrotu z zainwestowanego kapitału i czy przypadkiem nie zarabiam tam więcej/mniej, niż mogłabym na nowej inwestycji. I tak w trakcie tych analiz pojawiło się w mojej głowie pytanie o to, jakim inwestorem giełdowym właściwie jestem? Jak mogłabym się samozwańczo nazwać? Czym właściwie różni się daytrader od inwestora długoterminowego czy maklera?

Na giełdzie zaczęłam inwestować niecałe kilka miesięcy temu i nie trzymałam żadnych akcji do tej pory dłużej niż 2 miesiące. Moja strategia od początku opierała się na częstszych transakcjach, ale nie jednodniowych (w ramach jednej sesji). Nie mogę więc powiedzieć, że jestem daytraderem. Nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło kupić i sprzedać akcji tego samego dnia, choć nie zapieram się, że nie skorzystałabym z okazji, gdyby się nadarzyła 🙂

Kim jest daytrader?

Daytrader to osoba, która handluje akcjami najczęściej w ramach jednego dnia/sesji giełdowej. Daytrading jest zdecydowanie najbardziej dynamicznym sposobem gry na giełdzie. Podstawa pracy daytradera to wykorzystywanie sytuacji, które dla mnie, jako amatora, są prawie niezauważalne albo nawet niemożliwe do wykorzystania. Takie sytuacje w perspektywie inwestowania długoterminowego nie mają dużego znaczenia, bo pojedyncze zyski z takich sytuacji są czasem niezbyt wysokie, ale jednak zsumowanie ich po całym dniu pracy daje już wymierne zyski. Jakie są wady i zalety daytradingu? Na pewno odpada ryzyko zamartwiania się i nieprzespanych nocy, gdy nagle okazuje się, że akcje lecą na łeb na szyję. Daytrader nie ma najczęściej akcji pod koniec sesji, bo przecież je sprzedał. Trzymanie akcji przez noc zwiększałoby ponoszone przez niego ryzyko. W ciągu dnia może wykonać od kilku do nawet kilkuset transakcji! To człowiek, który nie inwestuje pieniędzy w akcje – on nimi handluje. Wielu daytraderów nie umiałoby prawdopodobnie nazwać spółek, na których handlują, bo jedyne, co znają to ich symbol na giełdzie. Ale bycie daytraderem to oczywiście prócz zarobku duży stres i ogromna doza zorganizowania siebie i swojej pracy. Nie każdy to potrafi czy też ma do tego predyspozycje.

kompik2

No a taki „normalny” zwyczajny trader? Kupuje i sprzedaje, trzyma akcje dłużej niż dzień – parę dni czy tygodni. Literatura nazywa go swing traderem, czyli graczem, który posiada w swoim portfelu jakąś pozycję na okres od paru dni do kilku tygodni (średnio 4-5 dni). Tak więc nomenklatura dotycząca tradera odnosi się najczęściej do tego, w jakim okresie handluje on akcjami.

Czy trader to inaczej inwestor?

Warto wiedzieć, że trader to nie to samo co inwestor. Inwestor szuka takiej spółki, która będzie stabilnie i regularnie zarabiała dla niego w długim terminie. Zanim ją wybierze, dokona wpierw szczegółowej analizy danej firmy, określi jej szanse na duży wzrost, weźmie pod uwagę jej kondycję finansową i sprawdzi dokładnie jej plany i opinię na rynku. Zakłada on wtedy, że taka właśnie firma w najbliższych latach odniesie sukces generując odpowiednio wysokie zyski i np. wypłaci swym udziałowcom i jemu oczywiście dywidendę. Taki inwestor będzie posiadał spółki w swoim portfelu przez wiele miesięcy czy lat, będzie więc inwestorem długoterminowym. Jeśli w tym czasie cena jej akcji wzrośnie pod wpływem różnych czynników to sprzedaż takich akcji na przestrzeni lat będzie dla inwestora dodatkowym zyskiem, który wynika z różnicy cenowej. W odróżnieniu od rozważań inwestora trader szuka jedynie zależności, które wynikają z natury danego rynku.  Mi bardzo odpowiada określenie, że trader to spekulant giełdowy.

A kim jest makler?

Trader sam podejmuje decyzję co, kiedy i za ile kupić na podstawie własnych analiz lub przeczucia, i jeśli jest w tym dobry to zarabia naprawdę sporo, myślę że często więcej niż makler. Bo makler (inaczej: broker) to ogólnie mówiąc człowiek, który pracuje dla domu maklerskiego. Zawodowo zajmuje się pośrednictwem w transakcjach kupna i sprzedaży papierów wartościowych dla klienta, a w zamian otrzymuje wynagrodzenie ustalane najczęściej w procentach od wartości transakcji (czyli prowizję). Zeby wykonywać ten zawód, konieczna jest licencja wydawana przez Komisję Nadzoru Finansowego, a licencja taka oznacza bycie wpisanym na listę maklerów papierów wartościowych przez KNF.

To jak można nazwać takie osoby jak jak, które same próbują inwestować swoje własne oszczędności na giełdzie? I nie inwestują ich na lata? Chyba mogę powiedzieć, że taki ze mnie trochę samozwańczy trader 🙂 Kupuję, głównie na spadkach, póki co jedynie stabilne DAX-owe spółki, sprzedaję po paru dniach lub tygodniach, kiedy wzrosną. Oczywiście podpieram się analizą, sprawdzam informacje dotyczące firmy, jej plany na najbliższy czas itp. By rozwiać Waszą ciekawość mogę powiedzieć, że w ciągu 5 ostatnich miesięcy osiągnęłam kilkanaście procent zysku z zainwestowanych pieniędzy, grając tylko i wyłącznie na spółkach z DAX30, ale czy można z tego wnioskować na przyszłość? Czas pokaże. Wczoraj kupiłam akcje BASF podejmując drugą próbę z dywidendą, która będzie wypłacana 30 kwietnia i mam nadzieję, że potem równie szybko jak kupiłam, uda mi się te akcje odsprzedać 🙂 Trzymajcie kciuki! 🙂

Aktualizacja wpisu! Skoro przyjęła się nazwa „trader” w polskim języku to może mogę powiedzieć, że jestem „traderką”???? 🙂 Mamy tu jakieś polonistki?

A Wy jakimi jesteście graczami? Jak długo trzymacie swoje akcje?