W teorii Pracownicze Plany Kapitałowe miały być tym, czego w Polsce bardzo brakowało: prostym, współfinansowanym przez pracodawcę i państwo sposobem na zbudowanie dodatkowego bezpieczeństwa finansowego na emeryturę. W praktyce coraz częściej są traktowane jak… konto z wysokim bonusem, z którego można szybko wypłacić środki i „zarobić” nawet 50% w rok.
Tylko w drugim kwartale 2025 roku z kont PPK wypłynęło ponad 719 mln zł. To rekord od początku programu. Od 2019 roku aż 792 tysiące uczestników zdecydowało się wypłacić pieniądze wcześniej, zamiast zostawić je do 60. roku życia. Dlaczego? Bo wybieramy szybkie i pewne dziś zamiast większego i później. Mamy też złe doświadczenia z systemem emerytalnym. Dodatkowo nie do końca rozumiemy, jak działa PPK. I wreszcie: bo nikt nam dobrze nie wytłumaczył, co właściwie tracimy, kiedy „zyskujemy”.
Warto więc poukładać sobie tę wiedzę od początku.
PPK w systemie emerytalnym: gdzie ono jest i czym NIE jest
PPK działa w Polsce od 2019 roku i zostało stworzone z jednego, bardzo konkretnego powodu: same składki z ZUS nie zapewnią nam spokojnej emerytury. Potrzebny był trzeci filar, ale taki, do którego naprawdę dopłacają też inni.
W polskim systemie emerytalnym mamy więc dziś:
-
ZUS – obowiązkowy, publiczny, finansowany ze składek.
-
Dobrowolne formy indywidualne – IKE, IKZE, pozostałości OFE.
-
PPK – prywatny, współfinansowany system, w którym oszczędza pracownik, pracodawca i państwo.
To nie jest drugi ZUS. Pieniądze w PPK są Twoją własnością. Możesz je przenieść do innej instytucji, możesz je odziedziczyć, możesz je wypłacić w określonych sytuacjach. I nie przepadają po Twojej śmierci. To prywatny kapitał, tylko że ustawowo „nakierowany” na długi termin.
Dlaczego ludzie tak szybko wypłacają?
Tu wchodzi w grę coś, co psychologia nazywa preferencją czasową. Po prostu wolimy 100 zł dziś niż 150 zł za rok. Wolimy „pewne” niż „może w przyszłości”. PPK bardzo szybko daje poczucie zysku: Ty wpłacasz ok. 2% wynagrodzenia, pracodawca dokłada co najmniej 1,5 %, państwo dorzuca 250 zł na start i 240 zł rocznie.
Efekt? Przy Twojej wpłacie 100 zł na konto może trafić nawet 180 zł. I to jest fakt: nie ma drugiego takiego programu, w którym dostajesz pieniądze niejako w prezencie tylko dlatego, że oszczędzasz.
Dlatego wiele osób myśli: to ja to teraz wypłacę, zanim „zabiorą” albo zanim się coś zmieni. Zwłaszcza że pamiętamy reformę OFE. I trudno się temu całkiem dziwić.
Tylko że tu zaczyna się część, której w ogóle nie bierzemy pod uwagę: koszt alternatywny.
Co naprawdę tracisz, kiedy „zyskujesz 50%”?
Weźmy prosty przykład. Ktoś wypłaca dziś 10 000 zł z PPK. Świetnie, ma gotówkę, może ją wydać albo zainwestować. Ale gdyby te 10 000 zł zostało w PPK i pracowało, przy założeniu spokojnego wzrostu rzędu 5 % rocznie przez 25 lat, to z tych pieniędzy mogłoby się zrobić ok. 37 000 zł. Czyli rezygnując z długiego czasu inwestowania, ktoś rezygnuje nie z 10 000 zł, ale z dodatkowych 27 000 zł, których po prostu nie zobaczy.
Na papierze wygląda to więc jak świetny interes: „wpłaciłam mniej, wypłacam więcej”. Ale z perspektywy życia to często utrata 200-300% przyszłego kapitału.
Do tego pamiętajmy o potrąceniach: przy wcześniejszej wypłacie trzeba zwrócić dopłaty od państwa, 30% wpłaty pracodawcy trafia do ZUS, a zysk kapitałowy jest opodatkowany 19 proc. podatkiem Belki. Dlatego ten „zysk” nie jest aż tak wysoki, jak widzimy w nagłówku.
Trzy scenariusze w PPK
-
Szybki zysk i brak planu
Wypłacasz i wydajesz. Ulga jest, ale tylko chwilowa. Po roku nie ma ani pieniędzy, ani kapitału, który mógłby pracować.
-
Szybki zysk i reinwestycja
To uczciwe podejście: wypłacam i inwestuję samodzielnie. Problem w tym, że większość tego nie robi. A nawet jeśli – to w samodzielnym inwestowaniu nie dostajesz już darmowych dopłat od pracodawcy i państwa. A to one są największym „turbo” w PPK.
-
Cierpliwość i procent składany
Najmniej efektowne, najbardziej opłacalne. Zostawiasz środki, pracodawca i państwo dopłacają, fundusze inwestują, Ty nic nie robisz. Po 20-25 latach masz kapitał, którego samodzielnie, tylko ze swoich pieniędzy, najpewniej byś nie zbudowała.
7 faktów o PPK, które trzeba znać zanim się wypiszesz
-
PPK to nie obowiązek i nie „drugi ZUS”.
To sposób, żeby część Twojej pensji odkładała się automatycznie, a przy okazji żeby ktoś inny (pracodawca i państwo) dopłacił. Wiele osób rezygnuje tylko dlatego, że nie rozumie konstrukcji programu.
-
PPK jest elementem szerszego systemu.
ZUS da Ci podstawę. IKE/IKZE to dobrowolne oszczędzanie z ulgą podatkową. PPK to trzeci, prywatny i współfinansowany filar. One się uzupełniają, a nie wykluczają.
-
Mniej niż 45 lat? To może być najlepszy start.
PPK jest szczególnie korzystne dla młodszych, bo mają najwięcej czasu, żeby te dopłaty pracowały. Jeśli wpłacasz 100 zł, a wpływa 180 zł, to czas i procent składany zrobią swoje.
-
Możesz użyć PPK na mieszkanie.
To jedna z najbardziej niedocenianych funkcji. Raz w trakcie uczestnictwa w PPK możesz wypłacić nawet 100% środków na własne cele mieszkaniowe (np. wkład własny), jeśli nie masz jeszcze 45 lat. Potem te środki stopniowo zwracasz w ciągu maks. 15 lat, bez odsetek i kar. Dla wielu osób to realny sposób na przyspieszenie zakupu mieszkania.
-
Możesz sięgnąć po środki w razie ciężkiej choroby.
Jeśli Ty lub ktoś bliski poważnie zachoruje, możesz wypłacić do 25% pieniędzy z PPK bez konieczności ich zwracania. To ważna funkcja bezpieczeństwa, o której wiele osób nie wie.
-
PPK jest elastyczne.
Możesz się wypisać. Możesz wrócić. Możesz przenieść środki między instytucjami. Możesz je odziedziczyć. To nie jest system „na zawsze”. I to jest dobra wiadomość, bo większość ludzi rezygnuje, myśląc, że jak teraz nie zrezygnują, to już nigdy.
-
Po 60. roku życia możesz wypłacić pieniądze bez podatku Belki.
25% od razu, reszta w co najmniej 120 ratach przez 10 lat. To bardzo rzadki przywilej w polskim systemie – większość inwestycji jest obciążona 19% podatkiem. Tu nie.
A co z tymi, którzy już się wypisali?
Dobra informacja jest taka, że do PPK można wrócić. Wystarczy złożyć u pracodawcy wniosek o ponowne przystąpienie. Od kolejnej wypłaty znowu zaczynają iść wpłaty Twoje oraz pracodawcy. Na przyszłość możesz też znów spełniać warunki do dopłat państwa. Tego, co nie wpłynęło w czasie, kiedy byłaś wypisana, nie da się cofnąć. Ale nie jest tak, że jedna decyzja na zawsze zamknęła Ci drogę.
Dlaczego to wszystko w ogóle jest ważne?
Bo bardzo wiele osób wypisuje się z PPK nie dlatego, że zrobiło chłodny rachunek, ale dlatego, że nie ufa systemowi albo że potrzebowało pieniędzy tu i teraz. I to jest zrozumiałe. Ale jeśli mamy podejmować decyzje finansowe, to dobrze, żeby były one oparte na wiedzy, a nie na strachu.
Mądra decyzja o PPK to nie jest odpowiedź „tak” albo „nie”. Tu ważna jest analiza: jakie mam cele, jaki mam horyzont czasowy, czy mam inną poduszkę bezpieczeństwa, czy mam plan na te pieniądze, jeśli je wypłacę, czy rozumiem, co tracę, jeśli nie skorzystam z dopłat pracodawcy i państwa.
PPK nie jest idealne. Ale jest jednym z nielicznych programów w Polsce, w którym ktoś realnie dopłaca do Twoich prywatnych oszczędności. A to oznacza, że dla większości osób bardziej opłaca się w nim zostać, niż się całkowicie wypisać.
Cała ta historia z PPK jest tak naprawdę historią o czasie. Czy potrafimy odroczyć przyjemność…
Finansowa niezależność rzadko przychodzi jako jeden duży przelew. Dużo częściej przychodzi po latach cichego, systematycznego odkładania. PPK może być jednym z narzędzi do takiego właśnie spokojnego budowania przyszłości. Pod warunkiem, że nie potraktujemy go jak skarbonki na szybkie zakupy, tylko jak długoterminowy silnik, do którego ktoś inny dorzuca paliwo.