Kobieta Inwestuje

Życie jest kwestią wyborów! – rozmowa z Magdą Reizer

Magdalena Reizer – absolwentka kierunku Stosunki Międzynarodowe na krakowskim Uniwersytecie Ekonomicznym. Zawodowo pracująca w korporacjach dla firm z krajów niemieckojęzycznych. Pomimo komplikacji zdrowotnych (choruje na stwardnienie rozsiane) najchętniej spędza czas na inwestowaniu i podróżując (40 krajów odwiedzonych).

Poznałyśmy się na spotkaniu KN Makler w Krakowie. Skąd Twoje zainteresowanie giełdą?

Często chodzę na różnego rodzaju spotkania czy wykłady. Jestem osobą towarzyską i lubię się uczyć. A giełda pojawiła się już na studiach. Studiowałam stosunki międzynarodowe na krakowskim Uniwersytecie Ekonomicznym, właściwie z ambicji, bo to był najwyżej punktowany kierunek. Chociaż pierwotnie myślałam o studiowaniu finansów, najchętniej międzynarodowych, bo przecież nad rynkami finansowymi słońce nigdy nie zachodzi.

W połowie studiów doszłam do wniosku, że uczą nas mało praktycznej wiedzy, więc zaczęłam ją zgłębiać sama. Kiedy wybierałam temat pracy magisterskiej wtedy takim gorącym tematem były fundusze inwestycyjne. Na pierwszym spotkaniu z moją promotorką powiedziałam jej, że nie mam pomysłu na temat pracy, ale interesują mnie właśnie fundusze i inwestowanie pieniędzy. Ona zaproponowała, żebym właśnie o tym pisała i dzięki temu pisanie pracy było dla mnie czystą przyjemnością.  Prywatnie inwestuję od około dekady, co prawda niewielkie kwoty, ale wszystko ‘na plusie’!

Opowiesz nam, w co inwestujesz i ile czasu Ci to zajmuje?

W siebie najwięcej 😊 Nadal jestem „fanką” funduszy inwestycyjnych i lokat. Bardzo podoba mi się program alokacji kapitału w moim banku. Jeden zaczęłam jeszcze na studiach, odkładając 300 złotych miesięcznie, a po 5 latach zebrałam kapitał 20.000 złotych. Kupując jednostki w długim czasie (5 lat) uśredniamy ich ceny.

Innym moim sukcesem jest skonstruowanie portfela, który pozwolił mi zarobić pasywnie kilkanaście tysięcy złotych w ciągu jednego roku na korzystnie oprocentowanych lokatach, z miesięczną kapitalizacją.

Inwestowaniem zajmuję się wtedy, kiedy mam na to czas i ochotę. Najchętniej tworzę stałe zlecenia dotyczące zarówno rachunków, jak i inwestycji. Nie mam głowy do pamiętania o wszystkim na bieżąco, wolę, jeśli robi to za mnie bank.

Uważasz, że każda kobieta nadaje się do inwestowania?

Nie. To tak jak nie każda kobiet może być piosenkarką, modelką czy baletnicą. Ja nie umiem śpiewać ani nie mam „przepisowego” 1.70 m wzrostu. Za to los, geny obdarzyły mnie analitycznym umysłem i umiejętnością wyliczenia czy oszacowania wielu rzeczy „w głowie”, więc chętnie z tego korzystam. Każdy z nas ma inne predyspozycje i dobrze jest je rozeznać i odpowiednio je wykorzystywać.

A myślisz, że każda kobieta powinna zajmować się finansami? Jakie jest Twoje podejście do kobiecej niezależności finansowej?

Uważam, że każda powinna mieć minimum „ogarnięcia” w temacie. Nie mówię, że każda powinna mieć rozdzielność majątkową ze współmałżonkiem itp., ale powinna mieć świadomość na co i jak wydawane są wspólne pieniądze i że nic nie musi trwać wiecznie.

Ja jestem singielką i moje podejście do finansów świetnie oddaje znane powiedzenie „kochajmy się jak bracia, ale liczmy się jak Żydzi” 😉

Pochodzę z dość zamożnej rodziny, tyle, że moi rodzice, dziadzio uczciwie zapracowali, na to co posiadamy. Przy czym każdy kij ma dwa końce. Fajnie jest mieć mieszkanie bez hipoteki, ale niefajnie było nie widywać rodziców w czasach szkolnych, bo ciągle byli w pracy. Być może ja odziedziczyłam „głowę do finansów”, ale uważam, że (prawie) każdy może się tego nauczyć. Sama włożyłam sporo pracy i nauki w obalanie kolejnych myślowych stereotypów, ale udało się!  Twoje ograniczenia są w głowie! [Tweet „Twoje ograniczenia są w głowie!”]

Jesteś chora na MS (multiplex sclerosis, stwardnienie rozsiane). Jak poradziłaś sobie z taką diagnozą? Co pomogło Ci ją zaakceptować?

To była droga przez mękę. Miałam pójść na studia, poznać miłość swojego życia i szybko wyjść za mąż, a nie zachorować na nieuleczalną chorobę.

Może dobrze się złożyło, że interesuję się m.in. psychologią, bo jakiś czas temu trafiłam na świetny filmik, który choć trochę pomógł mi pogodzić z moją sytuacją. Przekaz był mniej więcej taki, że to co się wydarzyło, musiało się wydarzyć, żebym mogła być tym kim dzisiaj jestem, tu gdzie jestem.

Innym sposobem radzenia sobie są moje podróże (odwiedziłam 40 krajów na 4 kontynentach). To jest na pewno coś, co mnie silnie motywuje, by rano wstawać i patrzeć do przodu.

Na przykład 2 miesiące temu byłam na własną rękę, bardzo spontanicznie w Iranie, co od dawna było moim wielkim podróżniczym marzeniem. W środę wymyśliłam, że może by tak tam polecieć … tyle, że ja ledwo wtedy chodziłam (skutki choroby). W czwartek postanowiłam, że jednak lecę! Cztery dni później wyruszałam na moją, jak do tej pory, najbardziej zwariowaną podróż. Po powrocie uświadomiłam sobie, że tak naprawdę miałam tylko jeden (!) adres w Teheranie, zorganizowany dzień wcześniej, parę numerów telefonów, trochę pieniędzy i bilet powrotny. To był jeden z najbardziej szalonych, ale i najfajniejszych wyjazdów w moim życiu!

 

 Interpretacja stwardnienia rozsianego według Magdy

 

Jesteś aktywniejsza niż niejedna zdrowa kobieta, a podróże to zdecydowanie Twoja pasja. Jak to się zaczęło i jak sobie podczas nich radzisz?

Zaskoczę Cię, to jest genetyczne – gen DRD4 allel 7R, odsyłam do fantastycznego artykułu National Geographic.

W moim przypadku to się zaczęło, jak miałam jakieś 3-4 lata i „męczenie” Dziadka „opowiedz, jak było w Ułan Bator (Mongolia).” To dłuższa historia i opowiadałam ją podczas mojego wywiadu w Radio Krakówwięc jeśli kogoś interesuje to zapraszam.

Na wymianę Erasmus niestety nie pojechałam, czego żałuję. Karol May powiedział kiedyś, że „za 20 lat od dzisiaj najbardziej będziesz żałować rzeczy, których nie zrobiłaś” i całkowicie się z nim zgadzam. Pewnego dnia, do podobnego wniosku doszłam podczas kolejnego pobytu w szpitalu. Dlatego teraz potrafię zdecydować się w 15 minut na weekendowy wypad do Wiednia, tłuc się 12 godzin do Ustronia Morskiego, żeby być kilka godzin nad moim ukochanym morzem i zjeść halibuta czy w 4 dni zdecydować się, spakować i wyjechać do Iranu.

Jakie miejsca już odwiedziłaś i jaki kraj zrobił na Tobie największe wrażenie?

Byłam w 40 krajach, na 4 kontynentach. Od 9 lat podróżuje głównie w pojedynkę, co nie znaczy samotnie, ale bardzo cenię sobie swoją niezależność. Moje najdalsze destynacje to Brazylia i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Bardzo lubię rejon Bliskiego Wschodu, a najegzotyczniejszy kraj, w którym byłam to waśnie Iran, który każdemu polecam. Jest absolutnie bezpieczny i każdy kto tam był wraca zachwycony. Mnie w podróżowaniu fascynuje odkrywanie tego, co jest w jakiś sposób inne niż to co mam na co dzień w Polsce.

Często słyszę, jak kobiety mówią, że czegoś nie mogą, bo trudne, bo nie mają czasu, bo kiedyś… Skąd brać taką motywację i energię, jaką widzę u Ciebie?

Trudne pytanie … mnie również nieraz dopada tzw. „dół”. Wiele razy zazdrością patrzyłam na koleżanki, które żyją aktywniej i szybciej ode mnie. Są dni, kiedy „pędzę z językiem na brodzie”, ale też takie się po prostu nudzę. Myślę, że każdy powinien znaleźć swoje tempo życia i żyć w zgodzie ze sobą, bez zbytniego oglądania się na innych.

Więc co powiedziałabyś kobiecie, która zawsze wszystko w życiu odkłada na bliżej nieokreślone jutro, nie myśli o sobie…

Że pewnego dnia może się obudzić z myślą, że „uciekło jej życie”. Kiedyś się tak obudziłam pod kroplówką i od tego czasu mam inne podejście do wielu rzeczy, a zwłaszcza do podróżowania, które tak uwielbiam.

Ostatnio dotarło do mnie, że mam 33 lata, a moja młodsza 3,5 roku siostra jest od prawie 6 lat mężatką i ma dwójkę dzieci, ale nie zwiedziła i przeżyła tego co ja. Życie jest kwestią wyborów!

Sukces nam, kobietom, kojarzy się głównie z sukcesem zawodowym. Czym dla Ciebie jest sukces?

Dla mnie sukcesem jest realizowanie moich celów czy marzeń … nawet jeśli czasem jest trudno. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że nie wszystko, co warte się opłaca, a nie wszystko co opłacalne warto. Trzeba wiedzieć, „kiedy ze sceny zejść niepokonanym”. Niestety czasem musiałam, też z pomocą rodziny, trochę się namęczyć, żeby coś osiągnąć. Czasem niektóre rzeczy – jak przejechanie 40 tys. km w 7 miesięcy – sprawiało mi niesamowitą frajdę, chociaż też kosztowało sporo wysiłku. Tak samo z moim niezapomnianym wyjazdem do Iranu – ja fizycznie się do tego średnio nadawałam, ale co tam? Wzięłam kijki do nordic walking, zacisnęłam zęby i poleciałam … sama! I była to jedna z moich najlepszych wypraw!

Magda, kiedy czujesz się szczęśliwa?

Na pewno będąc w kilku niesamowitych miejscach czułam się bardzo szczęśliwa – pijąc cairpirinhe na Copacabana (Rio de Janeiro), patrząc nocą na Burj al Arab (Dubaj), spacerując po ulicach Monaco czy ostatnio na Placu Imama w Esfahan (Iran). To są takie momenty, które stanowią ukoronowanie moich planów, starań, żeby odwiedzić jakieś wymarzone miejsce.

Na co dzień staram się czerpać radość z bardziej zwyczajnych rzeczy, jak wysprzątanie mieszkania, załatwienie ważnej sprawy, interesujące spotkanie czy kawa w fajnym towarzystwie. Szczęście jest wszędzie, nawet w tych drobnych rzeczach. Musimy się nauczyć jedynie je dostrzegać.

Bardzo dziękuję Ci za rozmowę Magda! Życzę Ci mnóstwa sukcesów, wieeele zdrowia i zwiedzenia wielu jeszcze cudownych miejsc na świecie 🙂

Uważasz, że temat jest ważny, a ta rozmowa może komuś pomć? Podziel się, proszę tym postem ze znajomymi. Moim zdaniem inwestowanie, finansowa odpowiedzialność czy rozwój osobisty są dla kobiet bardzo istotne i chciałabym, żeby jak najwięcej z nich sobie to uświadomiło.

Będzie mi miło, jeśli polubisz też moją stronę na Facebook-u  i Instagram-ie.

 

Dodaj komentarz