Niedawno trafiłam na cytat Benjamina Franklina, że „inwestowanie w wiedzę zawsze przynosi największe zyski”. Pochwaliłam się nim na swoim fanpage na FB i oczywiście Wy też uznaliście, że jest trafny i mądry. Ale czy tak naprawdę to inwestowanie nie kojarzy nam się jednak głównie z osiągnięciami zysku z pomnażania własnego kapitału? Mając jakieś oszczędności inwestujemy je w różny sposób i w ten sposób zarabiamy jeszcze więcej.
Wikipedia podaje nam jednak bardzo trafną, moim zdaniem, definicję inwestowania. Mówi ona, że inwestowanie to „proces polegający na bieżącym zaangażowaniu środków pieniężnych LUB czasu w celu późniejszego uzyskania korzyści/zysków”. Zakłada ona więc możliwość inwestowania nie tylko naszych wolnych środków, możemy zaangażować też swój czas, by w efekcie mieć zyski. I to w właśnie w siebie powinniśmy inwestować najbardziej i swój czas i swoje pieniądze. W swój rozwój fizyczny, w stałe dokształcanie się, ale też w swój rozwój emocjonalny.Dziś w poście będzie wyjątkowo dużo prywaty 🙂 Te z Was, które czytają mnie regularnie wiedzą, że do inwestowania podchodzę z dużą dozą pokory i stale zachęcam do tego, żeby nie robić tego bez wcześniejszego przygotowania się (nie tylko w kwestii uzbierania pieniędzy). [Tweet „Uważam, że bardzo ważne, by zminimalizować ryzyko strat czy brak zysków to stale się uczyć!”]
Inwestowanie w siebie, w swoją wiedzę może nam pozwolić na osiąganie coraz większych zysków w każdej dziedzinie życia. Moja Mama, słysząc o moich nowych pomysłach zawodowych, zazwyczaj z uśmiechem mówi, że ja to już 40-stka na karku, a ciągle cos wymyślam i muszę się znów przyuczać. A ja lubię się uczyć, poznawać nowe rzeczy, próbować robić coś, czego jeszcze niedawno nie znałam kompletnie. Jeszcze 4 lata temu nie miałam pojęcia np., jak zrobić bloga na WordPress-ie (czy gdziekolwiek indziej) albo co to jest webinar 🙂 Tak, tak, nie śmiejcie się 🙂
Oczywiście nie warto zaraz na oślep rzucać się do szukania kursów i uczyć się wszystkiego, co wpadnie nam przez przypadek w ręce. Inwestowanie w siebie polega na świadomym i planowym określeniu działań czy aktywności, które pomogą nam w zdobyciu nowej wiedzy, jakiś nowych umiejętności czy kompetencji, a w efekcie podniosą nasze kwalifikację, ale też poczucie własnej wartości. Ale zawsze zaczynamy od planu. Zastanówmy się, jakie są nasze słabe strony, ale też, co jest naszą zaletą. Co potrafię, a co mogłabym jeszcze poprawić. To powinna być inwestycja świadoma, by mieć jak największą pewność, że zysk będzie możliwie jak największy.
Inwestowanie w siebie powinno rozwijać się na dwóch płaszczyznach: inwestowanie w swój umysł (i rozwój duchowy, w budowanie relacji), ale też w sferę fizyczną.
Inwestowanie w umysł, emocjonalne, w relacje…
Jeśli już wiesz, jaką wiedzę chciałabyś zdobyć albo w jakiej dziedzinie chciałabyś się rozwinąć zastanówmy się, jak możesz to zrobić. Znajdź narzędzia. Jeśli myślisz o tym, żeby nauczyć się jakiegoś obcego języka albo poszerzyć jego znajomość, co aktualnie jest dosyć ważną umiejętnością, możesz zacząć poszukiwania od kursu stacjonarnego. Możesz również bez problemu znaleźć odpowiednie kursy online, grupowe na żywo, indywidualne z nauczycielem (przez skype np.), mailowe. Tym, którzy chcą się uczyć języków polecam oczywiście audiobooki czy filmy w oryginale, a moim ostatnim odkryciem w tej kwestii jest Wittamina i jej filmiki Po cudzemu, jeśli kogoś interesuje nauka czy poprawność mówienia po angielsku :). Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że dzięki znajomości obcych języków możesz zdobyć przewagę na rynku pracy, ale możesz też chcesz po prostu łatwiej podróżować, bardziej poznawać ludzi w miejscu, w którym aktualnie przebywasz.
Mamy aktualnie nieograniczone wprost możliwości, żeby się stale rozwijać, uczyć nowych rzeczy i doskonalić różne swoje kompetencje. I warto z nich korzystać. Przyrost wiedzy w przeróżnych dziedzinach jest w obecnych czasach ogromny. Studia stacjonarne czy online, kursy e-learningowe, a może sama się zorganizujesz i uczyć się będziesz samodzielnie w domu – możliwości jest naprawdę wiele. Jeśli nie masz czasu iść na szkolenia stacjonarne, możesz korzystać z ofert kursów online. Jeśli jedziesz długo do pracy możesz w tym czasie słuchać podcastów. Ja na przykład na bieżąco ściągam podcasty do aplikacji w telefonie i jak tylko wsiadam do auta od razu uruchamiam kolejny. Ostatnio są to głównie podcasty Szafrańskiego, Iwucia i Po nitce Ariadny, ale to mój zakres zainteresowań po prostu. Jeśli siedzisz w poczekalni czy pociągu, weź książkę. Filmy na YT (kiedy gotuję namiętnie oglądam ostatnio TED-Talks, o finansach oczywiście 🙂 ), seminaria, konferencje tematyczne, e-booki, audiobooki, webinary, tematyczne grupy na FB…. [Tweet „Nie zatrzymuj niepotrzebnymi wymówkami swojego rozwoju i nie ograniczaj sama siebie”]
Jeśli chodzi o rozwój osobisty, bardzo powszechne jest aktualnie szkolenie się u tzw. coach-ów. Takie sesje couchingowe można robić stacjonarnie, podczas indywidualnych spotkań, ale też online, a nawet w formie grupowych szkoleń. Coach raczej nie powie Ci wprost, co powinnaś zrobić w swoim życiu, ale pokaże kierunek, jakąś drogę, która prawdopodobnie sama się wyklaruje w trakcie Waszych spotkań. Wokół można wiele usłyszeć o szkoleniach Mateusza Grzesiaka czy Kamili Rowińskiej. Robią oni też darmowe webinary czy nagrywają filmy, które możesz znaleźć na YT. Jeśli nie stać Cię na couchingowe sesje, poświeć trochę czasu na przestudiowanie ich wykładów w internecie czy może zainwestowanie w tego typu książki.
Rozwój osobisty to również budowanie relacji z otoczeniem i w rodzinie. Równie istotną dla wielu z nas może być relacja z dziećmi czy relacja w małżeństwie. Można oczywiście skorzystać z różnorodnych form terapii czy spotkań, ale jeśli nie wyobrażasz sobie (lub Twój mąż) otwierania się przed kimś obcym lub zwyczajnie nie macie na takie wyjścia czasu czy ochoty, można też budować ją w ramach kursów online.
Nie zapominaj też o swoich pasjach. Rozwijaj je i stale poszukuj nowych. Dzięki temu uczysz się nowych umiejętności, albo też doskonalisz nabyte, ale robisz to w sposób, który jest dla Ciebie przyjemnością. Nie ma bardziej idealnego połączenia.
Czytaj wartościowe książki, oglądaj filmy, które wniosą coś nowego do Twojego życia. Poszerzaj swoje horyzonty, zajdź do galerii, jeśli ciekawi Cię sztuka, kup czasem bilet na koncert, jeśli muzyka jest Twoją pasją, pojedź w podróż do Toskanii, jeśli zawsze chciałaś tam być, znajdź jezioro czy piękne miejsce w Twoim otoczeniu, jeśli lubisz pobyć w pobliżu przyrody. Dbaj o swój umysł i swoją wewnętrzną równowagę. Ucząc się lub doszkalając miejsca, które wymagają jeszcze jakiejś Twojej pracy poznajesz siebie coraz bardziej, a to jedna z cenniejszych lekcji w życiu.
Inwestowanie w fizyczność, w ciało…
Oczywistym jest, że w pracy nad własnym rozwojem nie powinnyśmy zapominać o naszym ciele. Każda z nas pewnie chciałaby mieć ładniejszy nos, albo dłuższe nogi. Ja na przykład zawsze chciałam mieć loki 🙂 Ale nie o tym teraz chcę napisać. Bo wygląd aktualnie możemy sobie zmodyfikować lepiej lub gorzej, jeśli zechcemy. Ja mówię tu o budowaniu nawyków fundamentalnych, jak pięknie o regularnych ćwiczeniach (ale nie tylko) mówi Ola, czyli Pani Swojego Czasu. Mówię o dbaniu o figurę i zdrowie poprzez regularne ćwiczenia i zdrowe, odpowiednie odżywianie się.
Moi przyjaciele, jeśli to czytają, to pewnie mają ubaw po pachy, że o tym piszę. Znana byłam z tego, że NIGDY nie odmawiałam czegoś słodkiego, a na pierogach im więcej tłuszczu tym lepiej (oczywiście pierogi z białej, pszennej mąki), a sport uprawiałam raczej mentalnie 🙂 Sama nie umiałam się zmobilizować, koleżanki nie miały ochoty na wypady na wspólne fitness, więc tak tkwiłam w marazmie tej mojej niemocy. Miałam oczywiście epizody wyskoków na basen, czy inne pomysły, ale na dłuższą metę słabo mi szło. Zawsze ważniejsze wydawało mi się nastawienie prania czy posprzątanie czegoś, niż zrobienie czegoś dla siebie samej – nie, właściwie to biegania nie klasyfikowałam nawet, jako robienie czegoś dla siebie 🙂 Jakieś geny miałam dobre, bo całe szczęście nie dobijała się ta beztroska (a może i głupota) na moim ciele zbytnio, do czasu, jak urodziłam drugie dziecko. A że urodziłam je 5 lat temu (w dosyć zaawansowanym wieku) to moja figura już nie pozostała bez zmian tak cudownie jak z pierwszym dzieckiem urodzonym 16 lat wcześniej, a ja sama byłam zmęczona i ciągle bez sił. I nagle miałam tego dość, tak wewnętrznie dość 🙂 Stwierdziłam otwarcie, że mój organizm się starzeje i że potrzebuję sama sobie pomóc. I zaczęło się udawać od czasu, kiedy zaczęłam te działania czy czas dla siebie planować. Zwyczajnie robiąc moją listę rzeczy do zrobienia na dany dzień piszę na konkretną godzinę, że mam iść biegać. Żeby się nie zrazić, zaczęłam łagodnie – 2 razy w tygodniu ruch. Aktualnie raz w tygodniu biegam z moimi ulubionymi podcastami w tle (a że mnie interesują to nie mogę się ich doczekać, a przez to biegania) i raz w tygodniu włączam Chodakowską lub inne podobne ćwiczenia na YT i ćwiczę. 2 razy w tygodniu po 10 min robię ćwiczenia zaplanowane przez moją fizjoterapeutkę – miałam kiedyś problemy z kręgosłupem i wolę, żeby nie wróciły. Czasem dokładam do tego hula hop, ale nieregularnie. Mam nadzieję, że uda mi się powoli zwiększać tę częstotliwość, bo urozmaicając sobie ten czas muzyką, audiobookami czy podcastami po prostu go lubię i czekam na to bardzo. Bardzo lubię też jeździć rowerem, więc kiedy urodziłam córkę kupiłam przyczepkę do roweru i tak staram się ją zawozić i przywozić z przedszkola. I za każdym razem tę czynność też uznaję, jako sport i swoje małe zwycięstwo w moim aktywnym życiu.
Podejrzewam, że nie muszę tu wspominać już o regularnych wizytach u lekarza, ale jako że właśnie dziś byłam na kontrolnych badaniach, to dla porządku napiszę. Raz na rok, niezależnie od tego, jak się czujesz, postaraj się pokazać u lekarza i zrobić badania (ogólne badania krwi, ginekolog itp.). Uważam, że to nasz obowiązek, ale też nasza odpowiedzialność, zwłaszcza, jeśli masz rodzinę i dzieci. Dbaj o prewencję, po co Ci ten cały stres, jeśli okaże się, że jesteś chora, a choroba jest zaawansowana.
Nie będziesz potrafiła zadbać o swój umysł, jeśli będziesz miała zaniedbane ciało, nie będziesz miała wystarczająco natlenionego organizmu przez ruch, Twoja koncentracja będzie słaba, motywacja marna, a sił też nie przybędzie. Zacznij więc od zadbania o swoją fizyczność, a potem pomyśl o całej reszcie.
Czy powinno się inwestować w siebie? Czy warto?
Ja nie pozostawiam tu wiele miejsca na polemikę 🙂 Uważam, że warto i że należy to robić. Niezależnie od wszystkiego: wieku, płci, wykształcenia, sytuacji materialnej, rodzinnej… Stale powinniśmy się rozwijać i podejmować nowe działania, jednak nasze inwestycje powinny być przemyślane i zaplanowane. Ustalmy ścieżkę naszego własnego rozwoju i konsekwentnie nią podążajmy szukając odpowiednich narzędzi. Jeśli powstrzymują Cię koszty – niedokładnie przeczytałaś mój post 😉 , a bieganie nie kosztuje, filmiki Chodakowskiej i wielu innych podobnych trenerek na YT są za darmo. Jeśli powstrzymuje Cię permanentny brak czasu – odsyłam do Pani Swojego Czasu 🙂
Inwestujmy w siebie, a zyski będą nieocenione, na każdej płaszczyźnie naszego życia. Bo trudno być spełnioną żoną i mamą, jeśli czujesz, że nie spełniasz się zawodowo i trudno jest odnosić sukcesy w pracy, jeśli Twoje małżeństwo się sypie. Każda z tych dziedzin się zazębia i być czuć się szczęśliwą, każdej z nich należy poświecić czas i pracę.
A Ty co myślisz o inwestowaniu w siebie? Jak Ty to robisz?
Jeśli ten temat wydał Ci się ciekawy podziel się, proszę tym postem i udostępnij go znajomym. Moim zdaniem inwestowanie i finansowa odpowiedzialność jest dla kobiet bardzo istotna i chciałabym, żeby jak najwięcej z nich sobie to uświadomiło.
Będzie mi miło, jeśli polubisz też moją stronę na Facebook i Instagramie.
To dla mnie nowa odsłona „Pięknej strony finansów”. Zgadzam się, że trudno o piękno zewnętrzne i piękną duszę bez dbania o siebie, kochania się, troszczenia się o siebie co najmniej tak, jak o portfel. To długoterminowa lokata z pewnym zyskiem 🙂
Dziękuję Basiu. Taka „inna ja” dziś 🙂 Mniej finansowa, ale mimo wszystko w świecie inwestowania. Ciekawa jestem odbioru, ale eksperymentów nigdy dość 🙂
P.S. Śliczne zdjęcie!
Robię to na każdym kroku, ale przyznam że od niedawna.Wcześniej była córka. Dziś już ja. To „inwestowanie w siebie” daje niesamowitego powera na więcej i więcej…Cudowne uczucie!
Chyba my kobiety tak mamy, że często przed sobą i swoimi potrzebami/pragnieniami stawiamy wpierw dzieci i rodzinę i ich potrzeby. Ale najważniejsze, że udaje się kiedyś zauważyć tę prawidłowość i powoli, sukcesywnie ją zmieniamy. Inwestowanie w siebie daje powera, masz rację, daje też poczucie własnej wartości i sprawczości 🙂
Masz rację, że możliwości do rozwoju jest teraz mnóstwo. Jeżeli ktoś mówi, że nie ma na to czasu, to jest to kwestia wyboru priorytetów niestety lub organizacji czasu. Nie ma nic ważniejszego niż my same dla siebie 🙂
Dokładnie tak uważam, ale nam kobietom, przychodzi uświadomienie sobie tego trudniej, niż mężczyznom. Mamy taką wewnętrzną potrzebę uszczęśliwiania wszystkich dookoła, a o sobie myślimy na końcu. A faktycznie możliwości jest teraz ogrom. Uwielbiam to 🙂
Inwestowanie w siebie to najlepsze co można robić 🙂
Zdecydowanie TAK 🙂
Jest takie powiedzenie-„Jak się nie rozwijasz, to się zwijasz”. Inwestycja w siebie, swoją wiedzę i rozwój to najlepsza rzecz jaką możemy dla siebie zrobić. Są to jedyne aktywa, które możemy zabrać zawsze i wszędzie ze sobą, jednocześnie bez obawy, że ktoś nam je odbierze, czy też ukradnie 🙂
Święte słowa!!! Mam nadzieję, że każda kobieta ( i każdy mężczyzna też, a co!) ma takie samo zdanie! 🙂